Pamiętnik można prowadzić na wiele sposobów. Można mieć wersję klasyczną na kłódeczkę w kształcie serducha (wersja babska), można mieć stary brulion rozpadający się rękach od ciągłego z nim podróżowania (wersja dla podróżników), elegancki skórzany kalendarz (wersja biznesowa), można wreszcie otworzyć bloga w necie i dzielić się z całym światem mrożącymi krew w żyłach opowieściami z życia codziennego (wersja dla totalnych ekshibicjonistów).
Można też stworzyć nowy ciekawy twór i tu pojawia się Szkicownik Adama Matlocha. Prowadzony z wielką systematycznością od 2009 doku daje nam wgląd w życie Autora i przyznam szczerze, od lektury nie sposób się oderwać. Szkicownik-pamiętnik ma formę rysunkową z wprowadzonymi gdzieniegdzie dłuższymi i krótszymi notatkami. Sceny z życia codziennego mieszają się tam z wydarzeniami które w danym czasie zajmowały pierwsze strony gazet. Wplecione w życie Adama stanowią tło, odnośnik czasowy dzięki któremu sami sięgamy pamięcią wstecz (robi się sentymentalnie). Podoba mi się sposób malowania, podoba kolorystyka, podoba brak zadęcia w prowadzeniu rzeczy tak osobistej, poczucie humoru i dystans do samego siebie. .
Poniżej kilka kartek z pamiętnika, po całość zapraszam na stronę nulla dies sine linea. Ostrzegam, lektura uzależnia.